5 gru 2012

Rozdział 5

Zbliżała się noc. Podążałam za Itachim cały dzień. Akatsuki nie miało typowej kryjówki. W całym kraju Ognia są tylko trzy miejsca, które mają zbliżone znaczenie tego słowa. Lider Brzasku, Pain 'urzędował' w kraju Deszczu. Tam też miałam się udać. Pogoda stawała się coraz gorsza, a słońce już prawie zniknęło z nieba. Było widać, że się zbliżamy. Itachi zatrzymał się.
- Tutaj rozbijemy namioty - przeczytał mi w myślach. Po chwili zdałam sobie sprawę, że nie mam swojego.
- O tym samym pomyślałam, ale wpadłam na pewien pomysł. Może rozbijemy jeden namiot, żeby zaoszczędzić czas? - Zapytałam niewinnie.
- Czemu nie - odpowiedział bez zastanowienia. Po kilkunastu minutach słońce zaszło, a na ciemnym niebie pojawiły się gwiazdy. Itachi skończył rozkładać namiot, a ja rozpaliłam małe ognisko. Zjedliśmy to co wzięłam ze sobą z Konohy. Udałam się do naszego wspólnego namiotu. Po chwili dołączył do mnie Itachi.
- Nie przeszkadza ci to, że dzielisz ze mną namiot? - Zapytał kładąc się koło mnie. Leżałam patrząc się w górę. Zaczął bawić się moimi włosami. Spojrzałam na niego. Leżał twarzą do mnie podpierając ręką głowę.
- Nie, wręcz przeciwnie - uśmiechnęłam się. Podparłam się na przedramieniu i pocałowałam go. Pogłębił pocałunek zostawiając moje włosy w spokoju.
- I nie ma to nic wspólnego z tym, że nie masz namiotu, więc i tak byłaś na mnie skazana? - Zapytał ironiczne odrywając się ode mnie.
- Nie, wcale - odpowiedziałam sarkastycznie po czym zaśmiałam się. Znowu mnie pocałował po czym ułożył mnie wygodnie na swojej klatce piersiowej. Słysząc bicie jego serca zasnęłam. Całą noc padało. Nad ranem od razu ogarnęła mnie lekka panika. Oczywiście natychmiast zauważył to Itachi.
- Za jakieś trzydzieści minut będziemy pod bramą miasta. Od razu udamy się do Paina. Nie przejmuj się. Skoro chcę cię w Akatsuki to po prostu wyjaśni ci co i jak. Nie martw się - wyjaśnił.
- Sama się w to wpakowałam - próbowałam się uśmiechnąć. Nałożyłam zwykły, czarny płaszcz mimo tego, że i tak już zdążyłam zmoknąć. Tak jak mówił Itachi po krótkim czasie byliśmy w Wiosce Deszczu. Z biegu przeszliśmy na spokojny chód. Minęliśmy bramę.
- Itachi, Amegakure jest najbardziej pilnowaną wioską. Dlaczego tak po prostu weszliśmy? - Zapytałam.
- Bo jesteś tu ze mną. Każdy członek Akatsuki może się tutaj swobodnie poruszać - odpowiedział. Kilka minut potem byłam w budynku, w którym znajdował się Pain. Był najwyższy w całej wiosce. Po pokonaniu schodów stanęłam przed wielkimi drzwiami. Itachi wszedł pierwszy. Byłam tuż za nim. Moim oczom ukazał się dość spory pokój. Wyglądał jak zwykły gabinet. W środku znajdowała się niebieskowłosa.
- Witaj Konan. Przeprowadziłem Haruno do Lidera - powiedział z chłodem w głosie. Wrócił do starego zachowania. Tego, którego nie lubię. Cóż, taka praca.
- Już po niego idę - skierowała się w stronę drugich drzwi w pomieszczeniu. Po chwili wszedł on. Lider.
- Itachi dołącz do reszty - wskazał na drzwi, którymi przyszedł. Jakiej reszty?! Jest tu całe Akatsuki?! Nie miałam czasu myśleć, ponieważ usłyszałam głos Paina.
- Sakura Haruno. Była członkini drużyny 7 wraz z znanym wszystkim Sasuke Uchiha i Jinchuuriki Naruto Uzumaki. Uczennica Hokage. Wybitny medyk. Zgadza się? - Zapytał.
- Mniej więcej. Macie dokładne informacje - skomentowałam starając się skupić swoją uwagę na nim, a nie na wszystkim co go otacza.
- Zasilisz szeregi Akatsuki?
- Tak - odpowiedziałam bez emocji.
- Wejdź przez te drzwi - wskazał miejsce, w którym zniknął Itachi. Wcześniej jednak dał mi czarny płaszcz w czerwone chmurki. Bez zastanowienia zarzuciłam go na siebie i wykonałam jego polecenie. Po chwili ujrzałam wszystkich członków Brzasku. Ich wzrok skierował się na mnie.
- Uuu, śliczny, nowy medyk. Jednak słońce przyszłaś do nas - zagwizdał Deidara. Puściłam uwagę blondyna powyżej uszu.
- Sakuro usiądź - powiedział Lider. Skierowałam się w wolne miejsce przy ogromnym stole między Itachim, a Deidarą. Ten drugi od razu skorzystał z okazji i próbował się do mnie przysunąć.
- Mógłbyś mnie nie dotykać? - Zapytałam zła. Widząc jego roześmianą gębę dodałam.
- Pożałujesz tego.
- A co, nie zechcesz mnie uleczyć? - Zaśmiał się łapiąc się teatralnie za serce. Postanowiłam, że zrobię taki myk. Wstałam od stołu. Znalazłam się za krzesłem Deidary. Nachyliłam się nad jego ramieniem, a moje długie włosy opadły na jego ramię. Zaczęłam jednym palcem jeździć po jego klatce piersiowej.
- Potrafię być bardzo nieprzyjemna - szepnęłam choć i tak każdy był w stanie to usłyszeć. Następnie podeszłam do jednej ze ścian. Odwróciłam się w stronę pozostałych i patrząc na blondyna kiwnęłam głową na uniesiony palec wskazujący, którym wcześniej go drażniłam. Zebrałam w nim chakrę i dotknęłam ściany. Zaczęłam podchodzić do stołu gdy zaczęła ona pękać w drobny mak.
- To, że jestem medic-ninja nie oznacza, że można mnie lekceważyć. Nie lubię tego - uśmiechnęłam się wrednie.
- Prawdziwa uczennica Tsunade - słyszałam Kakuzu.
- Przepraszam za małe zniszczenia - mruknęłam. Usiadłam na swoim miejscu. Pain niewzruszony zaczął.
- Tak więc mieliście okazję poznać Sakurę Haruno, naszego nowego i w sumie pierwszego medyka. Działa ona w parze z Itachim. Z tego powodu Kitsame chwilowo współpracuje sam (to można WSPÓŁPRACOWAĆ samemu ? :D - przy. aut.). Chciałem podać wam jeszcze tylko listy waszych misji na najbliższe trzy tygodnie - zaczął rozdawać kartki dla każdej pary. - Widzimy się za miesiąc. Rozejść się.
Wszyscy udali się w stronę wyjścia. Została tylko Konan. Starałam się nie wzbudzać zbytniej uwagi.
- Gdzie teraz? - Zapytałam. Kruczowłosy zerkną na kartkę.
- Udamy się w stronę Konohy. W nocy złożymy raport Hokage i weźmiemy się za te misje - pomachał mi papierem przed nosem. Zaczęliśmy biec w stronę domu. Podróż zajmie nam około dnia. Wrócę tam choć tylko na chwilę. Zabiję swoją tęsknotę na jakiś czas.

1 komentarz:

  1. Ou zdziwiłaś mnie. To Dei okazał się podrywaczem a nie Hidan?
    W sumie żadnej grozy, nie chciałabym żebyś zrobiła z Akasiów takich potulnych kociaków, wolę drapieżników z pazurem, więc niech nie dają się za bardzo Sakurze zastraszyć ;D

    OdpowiedzUsuń