Usiadłam na parapecie przy oknie z widokiem na całą Konohę.
Zawsze tu siadałam jak czekałam na Tsunade lub gdy ta spała na biurku odurzona
sake. Szczególnie nocą widok był wspaniały, tak jak teraz. Światła pochodzące z
domów i latarni ulicznych świeciły jasno zlewając się na horyzoncie z
rozgwieżdżonym niebem.
- To zaczynamy - stwierdził Itachi widząc wszystkich
obecnych. Byli tu Shikamaru wraz z ojcem i dwóch nie znanych mi ninja, którzy
jak mniemam mieli wszystko zapisywać. Logiczne, że Nara wszystkim się zajmą.
- Zaczniemy od tego pana - Shikaku pokazał nam zdjęcie
blondyna. Konoha miała informacje o Akatsuki , ale nie tak dokładne jakie
będzie mieć zaraz. Nim Itachi odezwał się opisując kamikaze wtrąciłam się.
- Zbok i kobieciarz - mruknęłam z niezadowoleniem.
- Nie zauważyłem - zaśmiał się Uchiha.
- Jak widać do ciebie się nie przystawiał, dziwne prawda? -
Zapytałam retorycznie. Założyłam ręce w ramkę na piersi.
- Wracając do tematu, Deidara ze Skały - została podana
informacja, która już zapewne znajdowała się w aktach.
- Durny kamikaze - wtrąciłam.
- Sakura! - Syknęła Godaime. Chyba zaczynam ją denerwować.
- Używa gliny, z której formuje... - zaczął Itachi.
- Jak on to mówi, sztukę - wtrąciłam.
- Która wybucha - dokończy czarnowłosy rozbawiony moją
postawą.
- Nie wydaje się niebezpieczny - stwierdził Shikamaru.
- Nie wolno lekceważyć nikogo z Akatsuki - syknęłam. - On
jest jak Naruto, przynajmniej moim zdaniem, ale jeśli chodzi o walkę to umie wykombinować
niezwykle efektowne strategie. Mimo wszystko trochę inteligencji ma - dodałam.
- Posiada ładunki o różnej mocy, a najbardziej niebezpieczna
jest jego technika, która polega na tym, że wysadza sam siebie - zakończył mój
chłopak.
- Wtedy ginie? - Zapytała Tsunade.
- Tak, ale uważa, że sztuka to wybuch i potrafi się tak
poświęcić - przewróciłam oczyma.
- Lecimy dalej - stwierdził Shikamaru uśmiechając się na
moje komentarze. Pokazał nam zdjęcie Kisame.
- Ryba - rzuciłam krótką piłkę. Tym razem członek drużyny
dziesiątej nie wytrzymał i się zaśmiał. Został zmrożony przerażającym wzrokiem
Hokage.
- Ma się rozumieć wszelkie wodne techniki? - Zapytał starszy
Nara również uśmiechając się pod nosem.
- Dokładnie, ale to wysoki poziom, coś jak Drugi Hokage.
Potrafi nawet zmienić się w rekina i żyć w morzu - dodał Itachi. - Pracowałem z
nim w parze przez ostatnie trzynaście lat.
- Czyli należy spodziewać się wszystkiego - podsumował Shikamaru.
- Ostatni nasz wiadomy w Akatsuki - powiedziała Hokage
podając mi zdjęcie Hidana. Zręcznie podarłam je na kilkanaście kawałków, a
później podeptałam nogą.
- Pieprzony gnój, największy zboczeniec na świecie,
masochista, kretyn, bezmózga kreatura... - miałam jeszcze kilka epitetów, ale
zatrzymała mnie ręka Tsunade oznajmiająca stop.
- Widać, że miałaś z nim do czynienia - zaśmiał się
Shikamaru, któremu najwyraźniej udzielił się mój humor.
- Chciał się tylko do mnie dobrać, ale miał większe szanse
od Deidary, bo był ze mną na misji - wzdrygnęłam się na samo wspomnienie o tym.
- Ludzie, do końca swoich dni będę dziękować Bogom za to, że udało mi się wtedy
trafić na oddzielny pokój.
- Zabiję gnoja - warkną Itachi, który do tej pory był
spokojny. Zaśmiałam się.
- Możemy przejść do jego umiejętności? - Zapytał Shikaku.
- Nie trzeba, drużyna dziesiąta z nim walczyła i te dane już
gdzieś krążą - powiedział Shikamaru. Kiwnęłam głową na znak, że tak będzie
szybciej.
- Na tym kończy się nasze źródełko - stwierdził ojciec
mojego przyjaciela.
- Konan - rzuciłam jedno słowo. Wtedy usłyszeliśmy hałas zaa
okna. Tsunade nawet się nie zdziwiła, tylko wciągnęła intruza do środka.
- Jiraiya, naucz się, że mam drzwi - zobaczyłam mistrza
Naruto masującego się pogłowie, gdzie dostał na dokładkę od Tsunade. Rozejrzał
się zdezorientowany po pokoju i nagle wybuchnął.
- Konan?! Jak wygląda? - Patrzył co chwilę to na mnie to na
Itachiego.
- Niebieskie włosy, pomarańczowe oczy. Piękna kobieta. Nosi
kwiat z papieru we włosach - wolałam sama ją opisać niż miałby to zrobić
Itachi. Nie żebym była zazdrosna, ale Konan była chyba najpiękniejszą kobietą
jaką widziałam. Ktoś taki jak ja mógł
łatwo narobić sobie przy niej kompleksów.
- Dobry Boże - Jiraiya spojrzał na Tsunade i wstał z ziemi.
- Pamiętasz te sieroty, które spotkaliśmy podczas wojny? -
Zapytał. Piąta drgnęła.
- Nie mów mi, że to one? - Zdziwiła się Hokage.
- Konan, Nagato i Yahiko. Czy w Akatsuki jest ktoś o takim
imieniu? - Zapytał.
- Nie - odpowiedziałam. - Konan zawsze współpracuje z
Liderem, chyba łączy ich wspólna przeszłość - dodałam po chwili namysłu.
- Jak się nazywa?
- Pain - rzucił Itachi. Sannin przez chwilę się zastanawiał.
W końcu westchnął ciężko.
- Jak wygląda? - Zapytał ponownie.
- Rude włosy, wysoki, ma kolczyki w nosie, uszach, w dolnej
wardze i na rękach. Posiada Rinnegana - opisał go Itachi.
- Wygląd pasuje mi do Yahiko, ale to Nagato miał Rinnegana -
stwierdził szybko Jiraiya.
- Ty trenowałeś osobę z legendarnym doujutsu i mi o tym nie
powiedziałeś? - Zapytała wkurzona Tsunade.
- Gomen ne - zaśmiał się siwowłosy i podniósł ręce w geście
pokoju. Na ten znak Hokage fuknęła obrażona.
- Przepraszam, ktoś wyjaśni co jest grane? - Mruknęłam.
- W czasie Drugiej Wielkiej Wojny Ame było polem bitew. W
pewnym momencie ja, Orochimaru i Jiraiya natknęliśmy się na trójkę sierot.
Orochimaru chciał ich zabić, ale powstrzymał go Jiraiya. Daliśmy im jedzenie.
Gdy myśleliśmy, że już gdzieś sobie poszły wróciły do nas i poprosiły, abyśmy
nauczyli ich ninjutsu - opowiedziała Tsunade.
- Ja się zgodziłem. W życiu bym nie pomyślał, że te niesamowite
dzieciaki będą tworzyć Akatsuki - mruknął Sannin. - Zresztą słyszałem, że
zginęli. Zapanowała krótka chwila.
- Wróćmy do umiejętności Konan - poprosił Shikamaru. W końcu
jemu też nie uśmiechało się siedzieć tu całą noc.
- To dość oryginalne, ale jej jutsu opiera się na origami.
Potrafi tworzyć shurikeny z papieru, sobie dorobić skrzydła czy też zmienić się
w kartki papieru. Tylko raz widziałem ją w akcji, ale uważam, że dysponuje dużą
mocą. Nie jest chaotyczna, potrafi myśleć logicznie, jest inteligentna - opisał
jej umiejętności Itachi. - Mogę zaryzykować i powiedzieć, że jej umiejętności
opierają się o fuuton - dodał.
- Ja się na jej temat nie wypowiem, bo mogę śmiało
wywnioskować, że bardzo się rozwinęła od czasu treningu ze mną - mruknął Jiraiya.
- Przejdźmy do Paina - wtrącił Shikaku.
- Pozorny Lider Akatsuki. Posiada Rinnegana. Więcej nie wiem
na jego temat - wzruszył ramionami Itachi.
- Jego moc na pewno jest potężna. Z Rinneganem... -
zastanawiała się na głos Tsunade. Zerknęłam zaa okno odrywając się od tego
wszystkiego. Światała w oknach domostw powoli gasły. Westchnęłam.
- Akatsuki przygotuje coś specjalnego dla Konohy -
stwierdziłam wstając z parapetu. Każdy popatrzył w moją stronę. - Mają
świadomość, że ja i Itachi przekażemy Konosze wszystko co wiemy - dodałam.
- Mamy mało czasu, dziś mija piąty dzień od naszej ucieczki
- stwierdził Itachi. Kiwnęłam głową.
- Ruszajmy dalej.
- Został nam jeszcze Tobi i Kakuzu - powiedziałam podchodząc
do Itachiego. Objęłam go rękoma w pasie.
- Co robisz? -Mruknął, ale również mnie objął.
- Mam ochotę się przytulić to się przytulam. Od tego mam
chłopaka - uśmiechnęłam się. Itachi cicho się zaśmiał i pocałował mnie w czoło.
W sumie to i tak nikt nie zwracał na nas uwagi.
- Kakuzu walczył wtedy z Hidanem, więc też go rozgryzłem -
wtrącił Shikamaru bawiąc się ołówkiem.
- Mogę coś dodać? - Zapytałam podnosząc rękę jak do
odpowiedzi udając powagę. Hokage kiwnęła głową.
- Pieprzony materialista, plus ma jakieś dziewięćdziesiąt
lat - uśmiechnęłam się skupiając się na pierwszych dwóch słowach w swojej
wypowiedzi. Obserwowałam złość Tsunade. Ta za to uderzyła Jiraiyę w ramię i
warknęła.
- Za co?! -Krzyknął oburzony masując obolałą kończynę.
- Na czymś muszę się wyładować, a nie mogę niszczyć mebli,
bo mi powiedzieli, że nowych nie dostanę - wymamrotała wkurzona. Zaśmiałam się.
Ktoś poszedł po rozum do głowy. Słysząc mój donośny śmiech Tsunade jeszcze
bardziej się obraziła.
- Został nam Tobi - wrócił do tematu Shikamaru.
- W sumie to Obito - wtrącił Itachi.
- Posiada Sharingana identycznego jak Kakashi, więc myślę,
że to on musi go pokonać. To takie same oczy, między nimi jest połączenie -
dodał.
- To mamy wszystko? - Zapytał jeden z ninja, który to
wszystko notował.
- Myślę, że tak - zakończyłam. - Możemy się rozejść? -
Zapytałam Hokage.
- Tak - stwierdziła Tsunade.
- Ja i Shikamaru przeanalizujemy jak najszybciej wszystko co
wiemy i zwołamy naradę Jouninów. Ustalimy strategię - stwierdził ojciec
Shikamaru. - W razie jakiś pytań przyjdziemy do was - dodał patrząc na nas.
- Dobra, ale jak coś to właźcie do domu nie czekając aż ktoś
wam otworzy drzwi, bo znając nasze lenistwo nie będzie chciało nami się
schodzić - zaśmiałam się. Shikamaru kiwnął głową. Wyszliśmy z biura Hokage.
- Co będziemy robić? - Zapytałam ziewając.
- Spać - zaśmiał się Itachi. Złapał mnie za rękę i
skierowaliśmy się w stronę mojego domu.
***
[Naruto]
Nie wiem po jaką cholerę ten stary dziad zrywa mnie w środku
nocy z łóżka. Wojna idzie, więc chcę się wyspać. Półprzytomny i zły wyszedłem z
domu.
- Choć Naruto, mam do ciebie ważną sprawę - powiedział
Ero-sannin kładąc mi rękę na ramieniu.
- Czy to nie mogłoby zaczekać do rana? - Ziewnąłem. Na ulicy
nie było widać żywej duszy.
- To ważne. Chodzi o Kyuubiego - powiedział. Ożyłem słysząc
imię demona. - Wiesz, że można kontrolować moc Bijuu? - Zapytał.
- Sensei , dopiero co skończyłem trening Sennin Modo -
mruknąłem. - Wiesz, że z Kyuubim ciężko mi się dogadać.
- Wiem, ale przydałoby się gdybyś panował nad jego chakrą -
powiedział spokojnie. Zastanowiłem się nad jego słowami. Nigdy nie stworzyłbym
sytuacji zagrażającej innym.
- Gdzie idziemy? - Zapytałem.
- Porozmawiać z Tsunade i Radą - powiedział gdy weszliśmy do
budynku Hokage. Gdy weszliśmy do gabinetu Babuni zauważyłem członków Rady.
- Jiraiya. Przedstawiłam im twoją prośbę - oznajmiła
poważnie Babcia. Dziwnie się czułem gdy spostrzegłem, że wzrok tych staruszków
jest skierowany w moją stronę.
- Nie uważamy, żeby
to był dobry pomysł - krótko przedstawili swoją opinię w tym temacie.
- To chyba ja mam najwięcej do powiedzenia w tym temacie -
odezwałem się. - Zrobię to! - Zacisnąłem ręce w pięści.
- Wygadany i uparty jak ojciec - usłyszałem prychnięcie
kobiety z Rady. Uśmiechnąłem się.
- Dziękuję za komplement - odszczekałem. - Jak ma to
wyglądać? - Zwróciłem się w stronę Jiraiyi.
- Stworzymy ci na dachu tego budynku specjalne
pomieszczenie, w którym będziesz mógł stoczyć bitwę z Lisem. Dowiedzieliśmy się
jak ma to wyglądać, ale dokładnie przedstawimy ci to jutro jak zaczniesz -
wyjaśniła Tsunade.
- Czyli teraz mogę iść spać - bardziej stwierdziłem niż
zapytałem.
- Naruto, to poważne. Mamy mało czasu. Akatsuki... - nie
dokończyła.
-Dobranoc! -
Krzyknąłem wyskakując przez okno. Mimo tego co powiedziałem, wiem, że nie
zasnę. Jutro czeka mnie śmiertelnie ważna misja. Walka z samym Kyuubim. Nie ma
mowy, żebym zasnął. Udałem się na głowę Czwartego. Gdy już tam byłem, położyłem
się na zimnej skale. Gwiazdy świeciły dziś wyjątkowo jasno. Uśmiechnąłem się.
- Tato, dodaj mi sił - wyciągnąłem dłoń ku niebu.
***
Shit on all world! Nie mam internetu, a teraz siedzę u koleżanki i dzięki jej dobremu sercu, któro zlitowało się widząc mnie jak chcę, nie mogę wstawić tego durnego rozdziału pozwoliła, a w sumie zaproponowała mi zrobić to u siebie. Niech jej Jashin pobłogosławi. Wracając do tego tekstu powyżej, nie jestem tym razem zadowolona. Wrrr. Wiecie jakie to okropne nie mieć internetu gdy przez cały dzień jest tak gorąco, że z domu nie da się wyjść, więc siedzi się w domu. Oczywiście przy komputerze. Nie ma to jak Simsy. :3 Durna Neostrada... brat popsuł coś w ruterze, bo mu coś internet przerywał, a level w LoL'u się sam nie w expi, czy jakoś tak. Przyjechał jakiś ktoś, pogrzebał i stwierdził, że przywiezie nowy, ale nie przywiózł. Tato dzwonił i powiedzieli, że jeszcze coś tam kombinują... Taki krótki wywód jak ludzie potrafią stwarzać problemy. Przynajmniej nie mam co robić, więc piszę rozdziały. Następny będzie za tydzień, w czwartek lub piątek. Mata ne i nie roztopcie się od słońca jeśli też u was nie da się oddychać. :*
Gomen ne za błędy. :)