14 lip 2013

Rozdział 14

Zapanowała cisza. Wszyscy chcieli wiedzieć co nam grozi. Chcieliśmy szybko wyjaśnić sytuację.
- Brzask jest na nas zły. Nie mamy wątpliwości, że nas zaatakują - zaczęłam. Itachi wysuną się na przód.
- Pozwolisz, że ja wszystko wytłumaczę - zwrócił się do mnie. Kiwnęłam głową na zgodę i usiadłam na blacie biurka, za którym zwykle siedziała Starszyzna i Hokage.
- Jako, że w Akatsuki byłem już prawie trzynaście lat Pain darzył mnie dużym zaufaniem. Akatsuki składa się na chwilę obecną z siedmiu członków: Deidara, Konan, Pain, Kakuzu, Hidan, Kisame i Tobi. Umiejętności każdego przedstawię później jednostce odpowiedzialnej za ułożenie taktyki przeciwko wrogowi. Ich celem jest zebranie wszystkich Biju i połączenie ich w dziesięcioogoniastego - zaczął przedstawiać sytuację. Tyle to i ja wiedziałam. Patrzyłam na twarze zebranych. Zdziwili się na samo pojęcie Juubiego.
- Coś takiego istnieje? - Zapytał ojciec Shikamaru. Mimo wszystko na sali panował spokój.
- Każdy shinobi zna legendę o Mędrcu Sześciu Ścieżek, Praojcu ninja, ale nikt się nie zastanowił dlaczego był uważany niemal za świętość - westchnął. Sama zauważyłam, że nigdy nic na ten temat nie czytałam. - Na świecie istniał potwór Juubi, Mędrzec zapieczętował jego moc w sobie, a z ciała stworzył księżyc. Jednak wiedział, że po jego śmierci bestia uwolni się. Podzielił ją na dziewięć części i rozesłał w cztery strony świata i zostawił po sobie technikę pieczętującą - dodał.
- Był Jinchuurikim Juubiego? - Zapytał Shikamaru. Itachi kiwną głową. Jak zwykle mózgi Nara pracują na wyższych obrotach.
- Akatsuki pragnie odwrócić ten proces? - Kolejne pytanie zostało potwierdzone. Ludzie naprawdę zaangażowali się i zadawali pytania oraz rozmawiali cicho między sobą.
- Lider chce uczynić z siebie naczynie na Juubiego? - Tym razem Itachi nie odpowiedział.
- To nie on tak naprawdę kieruje Akatsuki. Tą informację posiadam tylko ja, gdyż człowiek, który jest liderem również należy do klanu Uchiha - zacisnął ręce w pięści. - Może dla tego mi zaufał i o tym powiedział - zastanawiał się na głos. Nie miałam o tym bladego pojęcia.
- Kto to? - Zapytałam. Sama byłam tym zdziwiona. Jak widać trzeba było wiele lat infiltracji organizacji, żeby dowiedzieć się tylu ważnych rzeczy. Dopiero teraz zauważyłam, że Konoha powinna Itachiego nosić na rękach i całować po stopach. Nie zaprzątając sobie tym głowy zaczęłam słuchać kontynuacji wypowiedzi mojego ukochanego.
- Osoba, którą uważano za zmarłą - jego wzrok skierował się w stronę Kakashiego. - Kakashi-senpai, to Obito - powiedział. Zerknęłam na swojego mistrza. Nie za bardzo wiedziałam co się dzieje. Reakcja mojego byłego sensei była po prostu dziwna.
- On zginął - szepnął. - Zresztą Obito kochał Konohę, więc nigdy by jej nie zdradził - uśmiechnął się.
- Przykro mi, ale tego jestem pewny. To naprawdę on - Itachi kontynuował. - Chociaż jeżeli by tak na niego spojrzeć to rzeczywiście inny człowiek. Zmienił się - dodał.
- Jakim cudem żyje? Pamiętam, że jego prawa strona ciała została zgnieciona przez głaz w walącej się jaskini. Jego obrażenia były zbyt wielkie, aby mógł żyć - powiedział pewniej. W jego głosie wyłapałam strach. Musiał być kimś ważnym dla niego. Uchiha się nie odezwał. Widziałam zmiany na twarzy Kakashiego, szok, niedowierzanie, a później ból.
- Co ten idiota zrobił?! - Uderzył się w czoło. Normalnie zaśmiałabym się, ale czułam, że to bardzo ciężka chwila dla Hatake.
- Kakashi-sensei, kim on dla ciebie był? - Zapytał Naruto, który jak do tej pory siedział cicho słuchając. Wszyscy skierowali wzrok w jego stronę.
- Ja, Obito Uchiha i Rin Nohara tworzyliśmy drużynę pod dowództwem Minato Namikaze. Gdy mieliśmy po trzynaście lat trwała wojna, a wiosce brakowało ludzi. Pewnego dnia Sandaime wysłał nas na misję, która była dość niebezpieczną jak na zgraję dzieciaków. Chwalono nas, byliśmy bardzo uzdolnieni. Trzeci uznał, że damy sobie radę. Tego dnia zostałem mianowany Joninem, więc rozdzieliliśmy się - dopiero teraz przerwał. Nigdy nie słyszałam, żeby Hatake powiedział tyle słów na raz. - Minato-sensei udał się na pole bitwy, pomóc ludziom i przyciągnąć wrogów w swoją stronę robiąc nam przejście, a my mieliśmy wysadzić most Kannabi, aby wrogowie nie mieli drogi do ucieczki, ani dostarczenia zaopatrzenia. W trakcie drogi zaatakowali nas ninja z Iwa i porwali Rin. Ja jako kapitan drużyny uważałem, że najważniejsze jest powodzenie misji. Niesamowicie się wtedy myliłem. Obito powiedział, że idzie ratować Rin. Powiedział mi, że ten, który nie przestrzega zasad jest śmieciem, ale ten który zostawia przyjaciół jest gorszy od śmiecia - zdziwiłam się słysząc te słowa. Były one mottem drużyny siódmej. - Po tym rozdzieliliśmy się. Nie zaszedłem daleko. Dotarły do mnie jego słowa. Byłem bardzo arogancki. Uważałem, że najważniejsze są zasady i prawa, których nie wolno pod żadnym wypadkiem naruszać. Twierdziłem, że Obito staje mi tylko na drodze, a Rin przydaje się tylko do leczenia ran. Wtedy zrozumiałem, że mimo wszytko są moimi przyjaciółmi i razem tworzymy drużynę. Pognałem tak szybko jak tylko umiałem w stronę Obito.  Na szczęście dogoniłem go za nim zaczął działać. Przed jaskinią czekało na nas powitanie. Wtedy w walce straciłem lewe oko. Mimo wszystko uwolniliśmy Rin. Niestety, zbyt długo się ociągaliśmy. Gdybym od razu ruszył z Obito nic by się nie stało i zdążylibyśmy. Wróg dostał posiłki. Zburzyli jaskinię, a jeden z wielkich głazów przygniótł prawą stronę ciała Obito. Gdy umierał powiedział, że jako jedyny nie dał mi prezentu z okazji mojego awansu, więc poprosił Rin o przeszczepienia jego sharinganu w miejsce mojego lewego oka. Razem z Rin przeżyliśmy, bo znalazł nas Minato-sensei, ale Obito zginął. Straciłem wtedy najlepszego przyjaciela - zatrzymał się. Wpatrywałam się w niego będąc w głębokim szoku. Przeleciałam wzrokiem po pozostałych w pomieszczeniu i zauważyłam podobną reakcję. Zerknęłam na Naruto, który również patrzył na mnie.
- Nie mogę uwierzyć, że on żyje. Wolałbym, żeby był martwy niż żył jako sprawca naszych kłopotów. To kompletnie inna osoba. Kochał Konohę i wszystkich jej mieszkańców całym sercem. Zresztą jego marzeniem było zostanie Hokage - uśmiechnął się delikatnie. Nie dziwie się, że nie dopuszczał na początku myśli, że on żyje. Jego bliska osoba sprawia mu teraz wielki ból.
- Kakashi, prawdopodobnie tylko ty będziesz mógł go zatrzymać. Macie te same umiejętności przez sharingana - odezwał się Itachi. Szarowłosy kiwną głową.
- Wracając do sedna sprawy, z tego co jeszcze wiem Kabuto z nim współpracuje, ale nie wiem czy wykorzystają jego umiejętności - westchnął.
- Planowali wywołać kolejną Wielką Wojnę - dodał. No to kompletnie zbiło mnie z tropu.
- Obito kilka lat temu współpracował z samym Madarą. Chce go przywrócić do życia. Chcą przejąć władzę nad światem.
- Jakie oryginalne - wtrąciłam.
- Ogólnie to tyle, więc pasowałoby powiadomić mieszkańców o całej sytuacji, przygotować schrony, punkty medyczne i wezwać sojuszników. Musimy być gotowi w każdej chwili - zakończył.
- Dziękujemy ci Itachi - wstała Tsunade. - Tobie Sakura też. Możecie iść odpocząć, ale później was do siebie wezwę, aby ustalić szczegóły - powiedziała po czym skierowała się do reszty. - Do roboty, musimy się przygotować - ochoczo zaczęła przydzielać zadania. W tym czasie cicho wymknęłam się z Itachim z pokoju, gdyż wiedziałam, że skoro mamy chwilę spokoju musimy z niej skorzystać.
- Pójdziemy do mnie, jeżeli mój dom jeszcze stoi - uśmiechnęłam się i złapałam go za rękę. Widziałam jego okropną minę. - Tak, musisz przejść przez centrum miasta, jakoś przeżyjesz wśród normalnych ludzi - zaakcentowałam wyraz "normalnych". Wyszliśmy z budynku i od razu oślepiły nas promienie słoneczne. Powolnym spacerem ruszyliśmy do naszego celu. Ludzie przyglądali nam się z zaciekawieniem. Itachi nie czuł się z tym swobodnie.
- Człowieku, od dzisiaj znowu żyjesz pośród ludzi, więc spróbuj wyglądać na zadowolonego - stanęłam przed nim zatrzymując go.
- Po prostu dziwnie się czuję - złapał mnie za rękę. Pocałowałam go w policzek i ruszyliśmy dalej. Po chwili z oddali zobaczyłam swój dom.
- Pozytyw, jednak stoi - uśmiechnęłam się do siebie. Otworzyłam drzwi. Zdziwiłam się gdyż w środku panował idealny porządek.
- Zapomniałaś powiedzieć sprzątaczce, że nie będzie musiała zaglądać?
- Komuś wrócił humorek - mruknęłam gdy to usłyszałam.
- Nie tylko - Uchiha złapał mnie w tali i zaciągnął na kanapę w salonie. - Odpoczywajmy póki możemy - uśmiechnął się chytrze i pocałował mnie. Trwaliśmy tak przez chwilę, lecz wiedziałam, że oczekiwał więcej.
- Jak chcesz w ten sposób odpocząć? - Zapytałam w przerwach na oddech. Wyczułam, że tylko się uśmiechnął. Oderwałam się od niego.
- Nie ma tego dobrego - wstałam z kanapy. - Idę zrobić zakupy do sklepu obok i potem kolację - powiedziałam kierując się w stronę drzwi. - Później wezmę kąpiel, bo naszła mnie ochota - zastanawiałam się na głos.
- Dziwne, mnie też - uśmiechnął się. Spojrzałam na niego i zwaliło mnie z nóg. Jego uśmiech wpływał na mnie niepokojąco źle. Był zbyt przystojny, przez co musiałam mu ulec.
- Może być - rzuciłam obojętnie i wyszłam z domu. Szybko dostałam się do sklepu.
- Ohayo, Pani Spetto - uśmiechnęłam się. Starsza kobieta aż klasnęła w dłonie i wybiegła za lady.
- Sakura, nawet nie wiesz jak się cieszę, że nic ci się nie stało - powiedziała wzruszona.
- Dziękuję, ale taki był plan, a ja... - nie dokończyłam.
- Tak, wiem...ty zawsze trzymasz się planu - uśmiechnęła się. Zrobiłam zakupy i wróciłam do Itachiego. Przygotowałam szybki posiłek. Razem zjedliśmy.
- Trochę dziwnie jeść razem, w normalnym domu jako zwykły człowiek - uśmiechnął się.
- Przyzwyczajaj się - wstałam i odniosłam naczynia do zlewu.
- Ty gotowałaś, ja zmywam - zaproponował. Pasowała mi nawet taka umowa. Skierowałam się do łazienki. Nalałam wody do obszerniej wanny. Gdy woda się lała dodała trochę płynu do kąpieli, aby po chwili zobaczyć wannę wypełnioną pianą. Powili pozbyłam się swoich ubrań i naga weszłam do baseniku z ciepłą wodą, która napełniła prawie całą wannę w przeciągu kilku minut. Usiadłam na dnie, oparłam głowę o brzeg i przymknęłam powieki. Dopiero teraz poczułam ból pleców po wizycie w szpitalu. Zbyt gwałtownie wstałam wtedy z łóżka i do tego przeskoczyłam przez to cholerne biurko w recepcji obciążają kręgosłup. Nie chciałam kombinować z medycznym ninjutsu. Przekręciłam głowę i jęknęłam zaciskając zęby. Sięgnęłam dłonią ku miejscu, które mnie bolało i zaraz tego pożałowałam. Zaczęło boleć jeszcze bardziej. Do szpitala nie wrócę, nie ma mowy. Sama sobie poradzę. Siedząc w wannie, rozgrzewając swoje ciało poprzez bardzo ciepłą wodę, starałam się zrelaksować i wyciszyć niwelując ból. Stwierdziłam, że przydałby mi się masaż. Usłyszałam otwierane drzwi.
- O! Właśnie ciebie potrzebuję, mój masażysto - uśmiechnęłam się zachęcająco do Itachiego.
- Jak sobie życzysz - szepnął. Usiadł na brzegu wanny, spuścił nogi do wody i rozszerzył kolana. Oparłam się o ściankę. Położył swoje dłonie na moich barkach, z których spływały kropelki wody. Delikatnie masował mi ramiona, raz na jakiś czas zjeżdżając palcami odrobinę niżej, w stronę łopatek. Z każdym mocniejszym, a nawet słabszym dotknięciem jego dłoni przyśpieszał mi oddech. Z każdą chwilą czułam się coraz lepiej, a ból ustępował. Zamykałam co chwilę oczy pozwalając sobie odpłynąć. Z kolejną chwilą coraz bardziej z trudem przychodziło mi ukrycie ulgi jaką odczuwałam z każdym dotknięciem jego zimnych palców, a co jakiś czas z moich ust wydobywały się głośniejsze westchnięcia, jednak nie oznaczające bólu. Czułam, że jego dłonie zjeżdżały co chwilę coraz niżej o kilka, a nawet kilkanaście centymetrów. Przyciągał mnie coraz bliżej siebie o ile to było możliwe.
- Dziękuję, już jest dobrze - przerwałam ciszę swoim słabym głosem, wyrywając go ze swoich rozmyślań.
- Do usług - zdjął swoje ręce z moich ramion, ale nie wyszedł z wanny. Odwróciłam się patrząc na niego. Pożerał mnie wzrokiem. Czułam, że miałam zaczerwienione policzki od ciepła, a moje włosy pod wpływem wilgoci zakręciły się trochę. Końcówki były mokre.
- Nachyl się - poprosiłam, a gdy to zrobił pocałowałam go w policzek.
- Dziękuję, za ten masaż i ogólnie za wszytko - uśmiechnęłam się. Wpatrywał się we mnie jak zaczarowany.
- Nie dziękuj - powiedział, chwytając mnie nagle w talii. Podniósł mnie nieco do góry i niecierpliwie wbił swoje wargi w moje usta. Zarzuciłam mu swoje ręce na szyję i pociągnęłam za sobą do wody, która rozbryzgała się chlapiąc całą łazienkę. Masował mnie wargi językiem raz po raz przygryzając je delikatnie zębami. Oplotłam go nogami w pasie.  Wplątałam jedną dłoń w jego czarne włosy, przy okazji rozpuszczając je z kucyka. Nawet nie zauważyłam, że nie miał na sobie ubrań. Nadal się całując rozgrzewaliśmy swoje ciała. Zaczął napierać swoim ciałem na moje, co zbytnio mi nie przeszkadzało. Opuściłam swoje dłonie i zaczęłam wbijać swoje paznokcie w jego plecy.
- Może mi powiesz co dalej? - Zapytał, przenosząc swoje usta nad mój obojczyk.
- Pomyślmy... - zamruczałam uwodząco.
- Może tak umyję ci plecy? - Zaproponował, na co zaśmiałam się perliście. Po namydleniu i spłukaniu mojego ciała pocałowałam go jednocześnie próbując również go umyć. Po tym wyskoczył z wanny i podał mi rękę. Chwyciłam ją. Ledwo co wyszłam z wody, Itachi pocałował mnie gprąco. Nie wytrzymałam. Położył mnie na zimnej podłodze, przez co na moim ciele pojawiła się gęsia skórka. Mój chłopak zaczął całować moją łydkę, tuż pod kolanem i z każdą sekundą szedł coraz wyżej, ominą biodra i ponowił pieszczoty nad pępkiem. Gdy nasze usta ponownie się spotkały, spomiędzy moich warg wydobył się ciszy jęk. Itachi położył się na mnie, opierając się łokciami o ziemię, a jego tors napierał na moje piersi. Odczuwaliśmy tą samą potrzebę seksu.
- Przeniesiemy się na łóżko? - Wymruczałam. Nie usłyszałam odpowiedzi. Czarnowłosy wziął mnie na ręce i skierował się w stronę mojego łóżka. Tam spełniliśmy się i zadowoleni zasnęliśmy w swoich ramionach.
***
- Wstawaj - usłyszałam koło ucha. Zadowolona otworzyłam oczy.
- Która godzina? - Przeciągnęłam się i ziewnęłam.
- Jest wieczór - powiedział. - Przed chwilą był tu posłaniec od Tsunade. Przynajmniej uprzedziła nas o spotkaniu z godzinnym wyprzedzeniem - pocałował mnie w obojczyk. Mruknęłam z zadowolenia.
- Czyli mamy jeszcze czas - uśmiechnęłam się. Podniosłam się na łokciach. - To teraz gadaj. Jakoś szybko powróciłeś mi do zdrowia -dodałam.
- Wątpisz w umiejętności Tsunade? - Na pytanie odpowiedział pytaniem. - Po za tym wtedy nie straciłem przytomności. Byłem poważnie ranny i zbytnio nie mogłem się ruszać. Bez pomocy medyka pewnie bym się tam wykrwawił, ale jak widać Hokage mnie naprawiła - uśmiechnął się.
- Świetnie, a teraz mi powiedz co z Sasuke - dodałam.
- Jesteś za bardzo ciekawska - zaśmiał się. - W sumie to tu trochę ciężko, ale to zostawię dla siebie - uniosłam ręce do góry.
- Tak, więcej sekretów - mruknęłam niezadowolona. Wstałam z łóżka i poszłam wykombinować sobie jakieś ciuchy. Ubrałam się w czarny top na grubych ramiączkach odsłaniający brzuch i czerwoną spódnicę do ziemi z rozcięciem po prawej stronie aż do połowy uda. Kilka minut później szłam przytulona w Itachiego do siedziby Hokage. Gdy już staliśmy przed jej obliczem do pomieszczenia weszło kilka osób, jak zgadywałam odpowiedzialnych z wymyślenie taktyk przeciwko Akatsuki.
- Itachi, taka prośba na przyszłość. Jak będziesz otwierać drzwi posłańcowi ode mnie to weź się kompletnie ubierz, bo teraz mi dziecko będzie mieć koszmary o straszny członku Akatsuki - odezwała się Tsunade. Uchiha potraktował to jako żart.
- Przepraszam, ale zostałem zbudzony. Zmęczyliśmy się trochę...ekhm... - odkaszlną teatralnie - i poszliśmy się przespać. - Teraz zabrzmiało to jeszcze dwuznacznie. Zaśmiałam się, a Godaime machnęła tylko na nas ręką i przystąpiliśmy do celu naszego spotkania tutaj. Co chwile wtrącaliśmy jakieś zabawne uwagi, bo póki co jesteśmy szczęśliwi i czerpiemy z tego szczęścia ile się tylko da.




Jej, udało mi się wstawić przed północą. :D Myślałam, że uda mi się wcześniej to napisać, ale jak widać coś nie wyszło, ale miało być do 14 to jest :D. Dostałam się do wybranego Lo i nawet poznałam już mniej więcej ziomków ze swojej klasy. Powiem tylko, że będzie mi śmiesznie przez następne trzy lata. Bo chyba to trochę śmieszne, aby ludzie którzy w ogóle się nie znają i nigdy nie widzieli się na oczy wykombinowali rozmowę na ponad 1000 komentarzy pod postem na fb. :D 

Gomen ne za błędy. :)

4 komentarze:

  1. No a co do błędów :D Było kilka literówek, ale tutaj mam poważniejszy:
    'Deidara, Konan, Pain, Tobi, Kakuzu, Hidan, Kisame i Tobi' - czyżby Tobi się sklonował?
    Poza tym fajnie ci wyszło streszczenie tej historii z Obito. Jestem ciekawa kiedy będzie wojnaa! Ale racja, niech na razie się cieszą póki jeszcze mogą ^^

    Pozdrawiam, buziaki ;3

    OdpowiedzUsuń
  2. Oho, oho co moje oczy pięknego widzą? A nowy zajebisty rozdzialik widzą. o.O
    I wiesz co Ci powiem? Że znalazłam kilka błędów..;3 Ja! To jest coś niesamowitego bo jeśli chodzi o literówki, czy co to ja tam wykryłam to jestem kompletna ciamajda i nic na ten temat nie wiem. ;pp Wiem, że powinnam Ci te błędy wypomnieć teraz, ale jest taki tyci, tyci problem.. Ze względu na to, że rozdzialik przeczytałam wczoraj, te twoje malusie błędusie mi gdzieś uciekły... ale nie martw się, zaraz przeczytam jeszcze raz( bo się fajnie czyta) i ci je wskaże, pokarze. xDxD
    Chyba mi trochę dziś odpierdala. odezwał się we mnie zespół niekontrolowanych spazmów śmiechu.. Wybacz więc bo ten komentarz może stać się przez to kompletną głupotą. ^^

    To ja zacznę od opowiedzonka Kakashionka. xd
    Minki tam wszyscy mieli smutne,
    Ale z pewnością to nie było nudne..

    Dobra, wybacz.. Makiko musi się ogarnąć.... :D
    No bo wiesz, ona rymuje i się dobrze z tym czuje ;p
    Tyle, że tu nie o mnie ma być mowa
    Lecz o rozdziale i cudach jakie w sobie chowa.. ^^


    Oka, chyba już jest lepiej, biorę się za pisanie...xd
    Chociaż nie odpowiadam za to co powstanie.. ;p

    "Zapomniałaś powiedzieć sprzątaczce, że nie będzie musiała zaglądać?"
    Ja nie mogę na ten tekst spoglądać
    Bo coś mi się w tedy na twarz wkrada
    I kolejną salwę śmiechu zapowiada..-.-

    Wiwat! Golasy w wannie żądzą. ;d
    I po ciałach swych błądzą.

    pozostała końcówka, z członkiem Akatsuki w roli głównej.
    I dzieciakiem co przez niego w nocy sypia niedobrze..
    O coś mi się nie zrymowało ;(
    Chyba coś mi z głowy wenę zabrało.

    _______________________

    To teraz już coś normalniejszego ;ppp
    brawo, za dostanie się do liceum. tak swoją drogą, to niedawno się dowidziałam, że mnie też przyjęli.. Bosko, idę do klasy 32 osobowej z.. uwaga, tylko jednym facetem.. Rodzynki wymiatają ;d
    No to czekam na kolejny rozdział,^^
    Buziaki ; *****

    Ps. Może lepiej usuń ten komentarz ja już go przeczytasz ;ppp

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zostawię sobie ten komentarz gdyż jest zajebisty :D Jak ja się śmieję. Makiko-chan uwielbiam Cię! I również gratki za dostanie się do liceum (w sumie to gdzieś nas przyjąć musieli xD). Całuję :* :)

      Usuń