Dziś wieczorem opuszczam Konohe. Z Itachim, z Akatsuki. Kocham wioskę,
mam tu przyjaciół, ale muszę to zrobić. Zostanę szpiegiem. Tsunade dała mi dzisiaj dzień
wolny. Posprzątałam dokładnie całe mieszkanie i zaczęłam się pakować.
Kilka zestawów ubrań, broń, kosmetyki i dwie ramki ze zdjęciami.
Pierwsza przedstawiała mnie w wieku czterech lat, a tuż za mną moich
rodziców. Drugi obrazek ukazywał trójkę przyjaciół i ich sensei'a. Dwie
pamiątki przedstawiające to co w moim życiu najważniejsze. Wszystko zmieściłam w jeden plecak. Zegar
wskazywał godzinę osiemnastą, a już zrobiło się całkiem ciemno.
Postanowiłam udać się do Naruto. Muszę koniecznie z nim porozmawiać. Po
kilku minutach byłam pod jego drzwiami. Zapukałam.
- Sakura-chan! - Przede mną stał blondyn w samych spodniach. W ręku miał ręcznik, a jego
włosy były wilgotne co mówiło, że niedawno brał prysznic. Widząc go pół
nagiego zawstydziłam się.
- Mogę wejść? - Zapytałam cicho.
-
Oczywiście - uśmiechnął się. Weszłam do środka. Co dziwne, był tu
porządek. Niebieskooki zniknął za drzwiami łazienki i wrócił po chwili ubrany już w czarną koszulkę.
- Chcę ci coś powiedzieć i spodziewam się, że wybuchniesz złością jak to usłyszysz - zaczęłam łapiąc go za ręce.
- O co chodzi? - Zapytał zdziwiony moim przejęciem.
- Opuszczam wioskę - szepnęłam. Popatrzyłam w jego oczy.
- Dlaczego? - Zapytał łamiącym głosem po dłuższym okresie ciszy.
- Dołączam do Akatsuki - powiedziałam pewnej. - Ale jako szpieg. To misja od Tsunade - uśmiechnęłam się pocieszająco.
- Wystraszyłaś mnie... - zaczął, ale na jego twarzy widziałam ulgę.
- I nikt miał o tym nie wiedzieć, oprócz Itachiego - przerwałam mu. Popatrzył na mnie pytająco.
- Naruto, jesteś jedną z najważniejszych dla mnie osób.
Ja...ja cię kocham! - Wyznałam. - Jesteś dla mnie jak brat, którego
nigdy nie miałam - szepnęłam spuszczając głowę zawstydzona.
- Sakura ja ciebie też kocham. To ty byłaś ze mną od początku. Jesteś moją rodziną - uśmiechnął się i zaczął nawijać kosmyk moich włosów na palec.
- Powiedziałam ci o tej misji, bo wiem, że moje odejście bardzo by cię
zraniło. Nikt nie może wiedzieć, że ci to powiedziałam. Szczególnie
Tsunade. Gdy spotkamy się na polu bitwy masz się zachowywać tak jakbyś
nie wiedział. Ja także będę grać. Będę oschła i powiem wiele raniących
słów, ale to tylko gra - wyjaśniłam z trudem.
- Będę pamiętać.
Siedzieliśmy w ciszy.
- Sakura, chcę ci coś powiedzieć... - zaczął niepewnie. Podszedł do
okna i patrzył na monumenty Hokage. - Na treningu czegoś się
dowiedziałem. O moich korzeniach.
- Wiesz coś o swoich rodzicach? - Popatrzyłam na niego wesoło.
- Tak. Moja matka nazywała się Kushina Uzumaki. Pochodziła z
nieistniejącej już Wioski Wiru. To klan Uzumaki założył tą wioskę. Byli
cholernie dobrzy w pieczęciach. Na tyle, że inne wioski się ich bały.
Pomyśleć, że ja należę do tak potężnego klanu - rozmarzył się.
- A co z twoim tatą? - Zapytałam wciąż trawiąc usłyszane przed chwilą informacje.
- Zawsze byłaś dobra w Akademii. Lubiłaś się uczyć. Więc może mówi ci
coś Żółty Błysk Konohy? - Popatrzył na mnie. Jak na zawołanie spojrzałam
na głowę Yondaime Hokage. Byłam w szoku.
- Minato Namikaze, Czwarty. Po prostu mój ojciec. - Powiedział gdy zauważył, że zrozumiałam.
- Naruto... - zakryłam usta rękoma.
- Nie mogę uwierzyć, że jestem synem legendy. Myślałem czy nie przyjąć
nazwiska taty. I nie wiem gdzie mogę się czegoś dowiedzieć o rodzicach - zastanawiał się głośno.
- Nie uważam, żeby to był dobry pomysł zmieniać nazwisko. Oczywiście,
natychmiast zdobyłbyś uznanie jak syn legendy, ale nie wiesz nic o
wrogach ojca. Wstrzymaj się na razie. Jak dowiesz się już wszystkiego o
Czwartym wtedy możesz to zrobić. O rodziców popytaj się Tsunade i
Jiraiye. W końcu to Jiraya wyszkolił Yondaime - skończyłam szybko swój wywód.
- Sakura, arigato za wszystko. Kiedy Itachi ma być po ciebie? - Zapytał.
- Powinien już być - westchnęłam ciężko.
- Chodźmy - złapał mnie za rękę i wyskoczył przez okno. Ciemnowłosy
miał czekać u mnie w domu. Weszłam po schodach do swojego
pokoju.
- Spóźniłaś się - powiedział.
- Nie bądź zły - podeszłam do niego i pocałowałam go.
- Możemy odwiedzić jedno miejsce? - Przerwał pocałunek.
- Tak, tylko na dole jest Naruto... - zaczęłam, ale widząc jego minę przerwałam.
- Kuso*, wiesz, że jak Tsunade się dowie to masz przechlapane? - Spojrzał na mnie.
- My mamy przechlapane - sprostowałam głaszcząc go po włosach jak małe dziecko.
- Mendo kusai**. W co ja się pakuje... - pocałował mnie gwałtownie.
Zaśmiałam się w duchu. Po chwili byliśmy na dachu domu. Starszy Uchiha
chciał odwiedzić posiadłość swojego klanu. Znajdowaliśmy się na jednej z
dzielnic. Itachi szedł w ciszy rozglądając się dookoła. W końcu
stanęliśmy przed potężnym domem. Popatrzyłam na niego. Jego wzrok
skierowany był na herb klanu, w który był wbity kunai. Weszliśmy do
środka. Zagłębialiśmy się w zakamarki domu. Spadkobierca Kekkei Genkai
zatrzymał się przed dużymi drzwiami. Po chwili zastanowienia otworzył
je. To co ujrzałam zszokowało mnie. Na ścianach była stara krew, a w pomieszczeniu unosił się zapach śmierci. Nie dziwię się Sasuke, że nie chciał tu mieszkać.
- Itachi - szepnęłam. Chciałam pobiec i go przytulić. Pod powiekami ciążyły mi łzy.
- To tutaj - patrzył w martwy punkt na podłodze. - W tym miejscu
leżało ciało matki, a na niej ciało ojca - przerwał. - Nie było mnie tu od dziewięciu lat - westchnął.
- Dlaczego tutaj przyszedłeś? - Zapytał Naruto.
-
Chciałem tylko coś zabrać ze swojego starego pokoju. - Powiedział
spokojnie. Po chwili zniknął za drzwiami obok. Wrócił z małą, drewnianą
skrzyneczką.
- Możemy iść - mruknął. Kilka minut później byliśmy na
głównej ulicy miasta. Zatrzymałam się na dachu swojego domu.
Rozejrzałam się dookoła. Po policzkach zaczęły spływać mi łzy. Co jeśli
ostatni raz widzę moją kochaną wioskę, mój dom?
- Jeszcze tu
wrócisz, czuję to nee-chan*** - odezwał się Naruto. Pierwszy raz zwrócił
się do mnie "nee-chan". Przytuliłam go mocno.
- Do zobaczenia, Naruto.
- Moja kochana - uśmiechnął się gładząc mnie po plecach. - Ej, Itachi dbaj o nią.
- Człowieku jak się zakochasz to twoja wybranka będzie twoim oczkiem w głowie - powiedział.
- Jak ją zranisz...
- Nie próbowałbym - wciągnął rękę do blondyna. Odwzajemnił uprzejmość.
- Naruto! Pamiętaj, że cię kocham - przytuliłam go znowu. Ciężko było mi się rozstać.
- Ja ciebie też - popatrzyłam na niego.
- Pamiętaj o Hinacie - uśmiechnęłam się. Odwróciłam się do Uchihy i
pobiegliśmy do bramy. Po chwili byłam już z kilometr za wioską. Zaczęła
się misja mojego życia.
*Kuso - z jap. - kurwa.
**Mendo kusai - z jap. - jakie to upierdliwe.
*** Nee-chan - z jap. - siostra.
Raaaany najbardziej podobała mi się ta scena jak Naruto mówił o swojej rodzinie. Bardzo ładnie ci wyszła, fajne dialogi, wszystko zwięźle i treściwie wytłumaczyłaś, brawo ;D
OdpowiedzUsuńNo i mamy Akasi! ;3