5 gru 2012

Rozdział 4

Dziś wieczorem opuszczam Konohe. Z Itachim, z Akatsuki. Kocham wioskę, mam tu przyjaciół, ale muszę to zrobić. Zostanę szpiegiem. Tsunade dała mi dzisiaj dzień wolny. Posprzątałam dokładnie całe mieszkanie i zaczęłam się pakować. Kilka zestawów ubrań, broń, kosmetyki i dwie ramki ze zdjęciami. Pierwsza przedstawiała mnie w wieku czterech lat, a tuż za mną moich rodziców. Drugi obrazek ukazywał trójkę przyjaciół i ich sensei'a. Dwie pamiątki przedstawiające to co w moim życiu najważniejsze. Wszystko zmieściłam w jeden plecak. Zegar wskazywał godzinę osiemnastą, a już zrobiło się całkiem ciemno. Postanowiłam udać się do Naruto. Muszę koniecznie z nim porozmawiać. Po kilku minutach byłam pod jego drzwiami. Zapukałam.
- Sakura-chan! - Przede mną stał blondyn w samych spodniach. W ręku miał ręcznik, a jego włosy były wilgotne co mówiło, że niedawno brał prysznic. Widząc go pół nagiego zawstydziłam się.
- Mogę wejść? - Zapytałam cicho.
- Oczywiście - uśmiechnął się. Weszłam do środka. Co dziwne, był tu porządek. Niebieskooki zniknął za drzwiami łazienki i wrócił po chwili  ubrany już w czarną koszulkę.
- Chcę ci coś powiedzieć i spodziewam się, że wybuchniesz złością jak to usłyszysz - zaczęłam łapiąc go za ręce.
- O co chodzi? - Zapytał zdziwiony moim przejęciem.
- Opuszczam wioskę - szepnęłam. Popatrzyłam w jego oczy.
- Dlaczego? - Zapytał łamiącym głosem po dłuższym okresie ciszy.
- Dołączam do Akatsuki - powiedziałam pewnej. - Ale jako szpieg. To misja od Tsunade - uśmiechnęłam się pocieszająco.
- Wystraszyłaś mnie... - zaczął, ale na jego twarzy widziałam ulgę.
- I nikt miał o tym nie wiedzieć, oprócz Itachiego - przerwałam mu. Popatrzył na mnie pytająco.
- Naruto, jesteś jedną z najważniejszych dla mnie osób. Ja...ja cię kocham! - Wyznałam. - Jesteś dla mnie jak brat, którego nigdy nie miałam - szepnęłam spuszczając głowę zawstydzona.
- Sakura ja ciebie też kocham. To ty byłaś ze mną od początku. Jesteś moją rodziną - uśmiechnął się i zaczął nawijać kosmyk moich włosów na palec.
- Powiedziałam ci o tej misji, bo wiem, że moje odejście bardzo by cię zraniło. Nikt nie może wiedzieć, że ci to powiedziałam. Szczególnie Tsunade. Gdy spotkamy się na polu bitwy masz się zachowywać tak jakbyś nie wiedział. Ja także będę grać. Będę oschła i powiem wiele raniących słów, ale to tylko gra - wyjaśniłam z trudem.
- Będę pamiętać.
Siedzieliśmy w ciszy.
- Sakura, chcę ci coś powiedzieć... - zaczął niepewnie. Podszedł do okna i patrzył na monumenty Hokage. - Na treningu czegoś się dowiedziałem. O moich korzeniach.
- Wiesz coś o swoich rodzicach? - Popatrzyłam na niego wesoło.
- Tak. Moja matka nazywała się Kushina Uzumaki. Pochodziła z nieistniejącej już Wioski Wiru. To klan Uzumaki założył tą wioskę. Byli cholernie dobrzy w pieczęciach. Na tyle, że inne wioski się ich bały. Pomyśleć, że ja należę do tak potężnego klanu - rozmarzył się.
- A co z twoim tatą? - Zapytałam wciąż trawiąc usłyszane przed chwilą informacje.
- Zawsze byłaś dobra w Akademii. Lubiłaś się uczyć. Więc może mówi ci coś Żółty Błysk Konohy? - Popatrzył na mnie. Jak na zawołanie spojrzałam na głowę Yondaime Hokage. Byłam w szoku.
- Minato Namikaze, Czwarty. Po prostu mój ojciec. - Powiedział gdy zauważył, że zrozumiałam.
- Naruto... - zakryłam usta rękoma.
- Nie mogę uwierzyć, że jestem synem legendy. Myślałem czy nie przyjąć nazwiska taty. I nie wiem gdzie mogę się czegoś dowiedzieć o rodzicach - zastanawiał się głośno.
- Nie uważam, żeby to był dobry pomysł zmieniać nazwisko. Oczywiście, natychmiast zdobyłbyś uznanie jak syn legendy, ale nie wiesz nic o wrogach ojca. Wstrzymaj się na razie. Jak dowiesz się już wszystkiego o Czwartym wtedy możesz to zrobić. O rodziców popytaj się Tsunade i Jiraiye. W końcu to Jiraya wyszkolił Yondaime - skończyłam szybko swój wywód.
- Sakura, arigato za wszystko. Kiedy Itachi ma być po ciebie? - Zapytał.
- Powinien już być - westchnęłam ciężko.
- Chodźmy - złapał mnie za rękę i wyskoczył przez okno. Ciemnowłosy miał czekać u mnie w domu. Weszłam po schodach do swojego pokoju.
- Spóźniłaś się - powiedział.
- Nie bądź zły - podeszłam do niego i pocałowałam go.
- Możemy odwiedzić jedno miejsce? - Przerwał pocałunek.
- Tak, tylko na dole jest Naruto... - zaczęłam, ale widząc jego minę przerwałam.
- Kuso*, wiesz, że jak Tsunade się dowie to masz przechlapane? - Spojrzał na mnie.
- My mamy przechlapane - sprostowałam głaszcząc go po włosach jak małe dziecko.
- Mendo kusai**. W co ja się pakuje... - pocałował mnie gwałtownie. Zaśmiałam się w duchu. Po chwili byliśmy na dachu domu. Starszy Uchiha chciał odwiedzić posiadłość swojego klanu. Znajdowaliśmy się na jednej z dzielnic. Itachi szedł w ciszy rozglądając się dookoła. W końcu stanęliśmy przed potężnym domem. Popatrzyłam na niego. Jego wzrok skierowany był na herb klanu, w który był wbity kunai. Weszliśmy do środka. Zagłębialiśmy się w zakamarki domu. Spadkobierca Kekkei Genkai zatrzymał się przed dużymi drzwiami. Po chwili zastanowienia otworzył je. To co ujrzałam zszokowało mnie. Na ścianach była stara krew, a w pomieszczeniu unosił się zapach śmierci. Nie dziwię się Sasuke, że nie chciał tu mieszkać.
- Itachi - szepnęłam. Chciałam pobiec i go przytulić. Pod powiekami ciążyły mi łzy.
- To tutaj - patrzył w martwy punkt na podłodze. - W tym miejscu leżało ciało matki, a na niej ciało ojca - przerwał. - Nie było mnie tu od dziewięciu lat - westchnął.
- Dlaczego tutaj przyszedłeś? - Zapytał Naruto.
- Chciałem tylko coś zabrać ze swojego starego pokoju. - Powiedział spokojnie. Po chwili zniknął za drzwiami obok. Wrócił z małą, drewnianą skrzyneczką.
- Możemy iść - mruknął. Kilka minut później byliśmy na głównej ulicy miasta. Zatrzymałam się na dachu swojego domu. Rozejrzałam się dookoła. Po policzkach zaczęły spływać mi łzy. Co jeśli ostatni raz widzę moją kochaną wioskę, mój dom?
- Jeszcze tu wrócisz, czuję to nee-chan*** - odezwał się Naruto. Pierwszy raz zwrócił się do mnie "nee-chan". Przytuliłam go mocno.
- Do zobaczenia, Naruto.
- Moja kochana - uśmiechnął się gładząc mnie po plecach. - Ej, Itachi dbaj o nią.
- Człowieku jak się zakochasz to twoja wybranka będzie twoim oczkiem w głowie - powiedział.
- Jak ją zranisz...
- Nie próbowałbym - wciągnął rękę do blondyna. Odwzajemnił uprzejmość.
- Naruto! Pamiętaj, że cię kocham - przytuliłam go znowu. Ciężko było mi się rozstać.
- Ja ciebie też - popatrzyłam na niego.
- Pamiętaj o Hinacie - uśmiechnęłam się. Odwróciłam się do Uchihy i pobiegliśmy do bramy. Po chwili byłam już z kilometr za wioską. Zaczęła się misja mojego życia.




*Kuso - z jap. - kurwa.
**Mendo kusai - z jap. - jakie to upierdliwe.
*** Nee-chan - z jap. - siostra.

1 komentarz:

  1. Raaaany najbardziej podobała mi się ta scena jak Naruto mówił o swojej rodzinie. Bardzo ładnie ci wyszła, fajne dialogi, wszystko zwięźle i treściwie wytłumaczyłaś, brawo ;D
    No i mamy Akasi! ;3

    OdpowiedzUsuń