5 gru 2012

Rozdział 1

Drogi pamiętniku!
Moje życie przepełnione jest monotonią codzienność. Odkąd wrócił Naruto jest trochę lepiej. Już na chwilę po powrocie do wioski zdenerwował mnie. Skończyło się to na jego tygodniowym pobycie w szpitalu. Nie mogę uwierzyć, że minął już drugi miesiąc od jego przybycia. W tym czasie mieliśmy razem test sprawnościowy. Jego trening z Jiraiyą przyniósł wielkie efekty. Niestety, aktualnie Ero-sannin leży w szpitalu z połamanymi żebrami i poważnie uszkodzonym układem krwionośnych. Zawdzięcza to Tsunade, która świetnie poradziła sobie z podglądaczem. Tylko nie musiała się drzeć na całą wioskę...
Uśmiechnęłam się na to wspomnienie.

...Po za tym jestem razem z Naruto bardzo ceniona w Sunie odkąd uratowaliśmy Gaarę z rąk Akatsuki. Ja jako najlepsza medic ninja! Ba, nawet lepsza od Piątej! W życiu sobie nie wyobrażałam, że osiągnę taki tytuł. Niestety to niesie ze sobą także kłopoty.
Po moim policzku spłynęła pojedyncza łza. Siedziałam przy otwartym oknie w swoim pokoju. Odłożyłam fioletowy zeszyt obok siebie. Patrzyłam na księżyc, który powoli ginął za horyzontem. Poczułam silny powiew wiatru, a chwilę później zimnym metal na karku:
- Hebi czy Akatsuki? - Zaśmiałam się. - Oczywiście żartuję. Z moich obliczeń teraz powinien być tu Suigetsu. - Powiedziałam pewna siebie. Usłyszałam cichy rechot. Odwróciłam się:
- Jak ty to robisz? - Zapytał się i usiadł na parapecie.
- Mam mózg? - Rzuciłam czysto ironicznie.
- Dlaczego jesteś taka pewna, wygadana? Przecież mogę cię zabić, a ty żartujesz? - Syknął pod nosem i znowu zaczął krążyć po moim pokoju oglądając wszystko dookoła.
- Nie zabijesz mnie, bo to ja zabiję ciebie - odpowiedziałam spokojnie.
- Jesteś tylko medic-ninja. Nic mi nie zrobisz - odszczekał.
- Nie bez powodu nazywają mnie kopią Tsunade-sama - w jednej chwili złapałam go za rękę, sprawnym ruchem przeskoczyłam nad nim i stanęłam za jego plecami:
- Jeśli chcesz, abym do was dołączyła to powiedź Sasuke, żeby sam się do mnie pofatygował. Akatsuki ma lepsze sposoby, aby mnie przekonać. Szczególnie Itachi - szepnęłam zmysłowo i przejechałam ustami po jego karku. Poczułam dreszcze. Po chwili już go nie było. Odczułam ulgę, że dzisiejsze rewelacje mam już z głowy. Nie byłam zdziwiona. Wizyty Hebi i Akatsuki zaczęły się po tym jak zabiłam Sasoriego. Obie organizacje przestępcze usilnie wykazywały chęć posiadania moich umiejętności medycznych. Spojrzałam na zegarek, który wskazywał szóstą dwadzieścia. Udałam się pod prysznic. Pół godziny później byłam gotowa do spełniania zachcianek Piątej. Wyszłam z domu. Wioska powoli budziła się do życia. Nagle usłyszałam wołanie:
- Sakura-chan! Poczekaj! - W oddali zauważyłam biegnącego w moją stronę blondyna. Po chwili był koło mnie:
- Co za święto, że ty już na nogach? - Zapytałam wesoło.
- Zapomniałaś? Dziś mam egzamin na chunina. Może tym razem dadzą mi go zliczyć - gadał jak najęty. Pozytywna energia biła od niego na kilometr. 
- A część pisemna? - Zapytałam, choć mój wzrok skupił się na siedzibie głowy wioski, który stał w oddali za nim.
- Sama ustalałaś z babunią, że tym razem dacie sobie z tym spokój - popatrzył na mnie podejrzliwie. - Sakura, wszystko w porządku? - Zapytał łapiąc mnie za ramię.
- Hai, hai. Ostatnio nie śpię zbyt dobrze. Przepraszam, ale muszę iść porozmawiać z Hinatą - już mnie nie było. W końcu nie wytrzymam. Muszę komuś powiedzieć o Akatsuki i Hebi. I nigdy nie pomyślała, że będzie to Hinata. Stała mi się bardzo bliską przyjaciółką. Po chwili zobaczyłam ją krzątającą się po swoim pokoju. Jednym krokiem skoczyłam na parapet przy oknie. Hinata nawet się nie przestraszyła. Była przyzwyczajona do mojego nagłego pojawiania się znikąd:
- Ohayo Sakura - powiedziała cicho.
- Masz wolną chwilę? - Zapytałam zeskakując na podłogę jej pokoju.
- Oczywiście. Co jest grane? - Usiadła wygodniej.
- Czy ja ostatnio zachowuję się...ee...inaczej? - Zastanawiałam się na głos.
- Szczerze to tak. Zniknęła gdzieś twoja radość z życia. Jesteś nieostrożna i rozkojarzona. I wyglądasz gorzej. Masz worki pod oczami - Rzuciła bez owijania w bawełnę. Ruchem ręki przerwałam jej.
- Wiem, że się o mnie martwisz i nie wiesz jak mi pomóc... - zatrzymałam się nie wiedząc co powiedzieć.
- Tak, martwię. Powiesz mi o co chodzi? - Zapytała pewniej.
- Właśnie jestem w tej sprawie. Obiecaj mi, że nikomu nie powiesz. Szczególnie Tsunade-sama - szepnęłam lekko przestraszona. Zaczęłam jej opowiadać. Kilkanaście minut później skończyłam wyjawiać swój sekret.
- Wiesz, dlaczego powiedziałam ci to wszystko? - Popatrzyłam jej w oczy. Kiwnęła głową czekając na odpowiedź. - Ponieważ ostatnio przyłapałam się na tym, że rozważam dołączenie do którejś z organizacji. Czuję, że jeśli teraz przyjdzie do mnie Sasuke to zgodzę się na opuszczenie wioski razem z nim. Z drugiej strony bardzo chętnie dołączyłabym do Akatsuki. Itachi to chłopak, który mnie rozumie. Nie raz spędziliśmy całe noce na rozmowach - uśmiechnęłam się. - I uwierz, że mam świadomość, że to właśnie kazali mu zrobić. Zdobyć moje zaufanie - zaczęłam myśleć nad tym czy powiedziałam to na głos.
- Sakura, tu chodzi o twoje życie. Gdyby Piąta się dowiedziała, byłoby źle. Nie podważę twojej decyzji, ale dziewczyno! Wiesz co ryzykujesz?! Zastanów się dwa razy zanim coś zrobisz. Jeśli wstąpisz do Akatsuki to nie będzie odwrotu - powiedziała i zagroziła mi palcem jak matka ostrzegająca swoje dzieci. - Jednak jeśli zdecydujesz się opuścić wioskę to powiedz mi o tym, bo tęskniłabym - uśmiechnęła się słabo.
-Arigato, Hinata - przytuliłam ją. Nieważne jaką decyzję podejmę, ona i tak będzie mnie wspierać. Uśmiechnęłam się w duchu. Nagle usłyszałam hałas. Wyjrzałam przez okno. Zobaczyłam dym unoszący się z nad szpitala. Spojrzałam na Hinatę, która tarzała się po podłodze ze śmiechu. Biedny Jiraiya, pomyślałam i udałam się ratować go z rąk mojej Mistrzyni zostawiając na chwilę własne problemy.

1 komentarz:

  1. Hm mam trochę mieszane uczucia. Z jednej strony dobrze piszesz i fajnie się czyta, poza tym podoba mi się taka Sakura. Ale z drugiej tak o w wiosce ciągle pojawiają się przestępcy rangi S i nikt ich nigdy nie przyłapał? Poza tym skoro takie brutalne organizacje pragną medyka to przecież nie składałyby mu wizyt z próbą przekonania, tylko po prostu wzięli siłą pod groźbą śmierci i tyle. Chociaż strasznie podobał mi się ten fragment jak Sakura zaskoczyła Suigestu. Ale co do Sakury. No fajna jest, ale tak o na luzie zastanawia się czy przypadkiem nie dołączyć do którejś organizacji? Przecież heloł, to są mordercy i ona też będzie wtedy zabójcą i przestępcą i co nie przeszkadza jej to?
    Dobra bo się rozpisała, mam nadzieję, że nie zdemotywowałam cię za bardzo. Lecę czytać dalej ;D

    OdpowiedzUsuń