Drogi pamiętniku!
Moje
życie przepełnione jest monotonią codzienność. Odkąd wrócił Naruto jest
trochę lepiej. Już na chwilę po powrocie do wioski zdenerwował mnie.
Skończyło się to na jego tygodniowym pobycie w szpitalu. Nie mogę
uwierzyć, że minął już drugi miesiąc od jego przybycia. W tym czasie
mieliśmy razem test sprawnościowy. Jego trening z Jiraiyą przyniósł
wielkie efekty. Niestety, aktualnie Ero-sannin leży w szpitalu z
połamanymi żebrami i poważnie uszkodzonym układem krwionośnych.
Zawdzięcza to Tsunade, która świetnie poradziła sobie z podglądaczem.
Tylko nie musiała się drzeć na całą wioskę...
Uśmiechnęłam się na to wspomnienie.
...Po
za tym jestem razem z Naruto bardzo ceniona w Sunie odkąd uratowaliśmy
Gaarę z rąk Akatsuki. Ja jako najlepsza medic ninja! Ba, nawet lepsza od
Piątej! W życiu sobie nie wyobrażałam, że osiągnę taki tytuł. Niestety
to niesie ze sobą także kłopoty.
Po moim policzku spłynęła
pojedyncza łza. Siedziałam przy otwartym oknie w swoim pokoju. Odłożyłam
fioletowy zeszyt obok siebie. Patrzyłam na księżyc, który powoli ginął
za horyzontem. Poczułam silny powiew wiatru, a chwilę później zimnym metal
na karku:
- Hebi czy Akatsuki? - Zaśmiałam się. - Oczywiście żartuję.
Z moich obliczeń teraz powinien być tu Suigetsu. - Powiedziałam pewna
siebie. Usłyszałam cichy rechot. Odwróciłam się:
- Jak ty to robisz? - Zapytał się i usiadł na parapecie.
- Mam mózg? - Rzuciłam czysto ironicznie.
- Dlaczego jesteś taka pewna, wygadana? Przecież mogę cię zabić, a ty żartujesz? - Syknął pod nosem i znowu zaczął krążyć po moim pokoju oglądając wszystko dookoła.
- Nie zabijesz mnie, bo to ja zabiję ciebie - odpowiedziałam spokojnie.
- Jesteś tylko medic-ninja. Nic mi nie zrobisz - odszczekał.
-
Nie bez powodu nazywają mnie kopią Tsunade-sama - w jednej chwili
złapałam go za rękę, sprawnym ruchem przeskoczyłam nad nim i stanęłam za
jego plecami:
- Jeśli chcesz, abym do was dołączyła to powiedź
Sasuke, żeby sam się do mnie pofatygował. Akatsuki ma lepsze sposoby,
aby mnie przekonać. Szczególnie Itachi - szepnęłam zmysłowo i
przejechałam ustami po jego karku. Poczułam dreszcze. Po chwili już go
nie było. Odczułam ulgę, że dzisiejsze rewelacje mam już z głowy. Nie byłam zdziwiona. Wizyty Hebi i Akatsuki zaczęły się po tym
jak zabiłam Sasoriego. Obie organizacje przestępcze usilnie wykazywały chęć posiadania moich umiejętności medycznych. Spojrzałam na zegarek, który wskazywał szóstą
dwadzieścia. Udałam się pod prysznic. Pół godziny później byłam gotowa
do spełniania zachcianek Piątej. Wyszłam z domu. Wioska powoli budziła
się do życia. Nagle usłyszałam wołanie:
- Sakura-chan! Poczekaj! - W oddali zauważyłam biegnącego w moją stronę blondyna. Po chwili był koło mnie:
- Co za święto, że ty już na nogach? - Zapytałam wesoło.
- Zapomniałaś? Dziś mam egzamin na chunina. Może tym razem dadzą mi go zliczyć - gadał jak najęty. Pozytywna energia biła od niego na kilometr.
- A część pisemna? - Zapytałam, choć mój wzrok skupił się na siedzibie głowy wioski, który stał w oddali za nim.
-
Sama ustalałaś z babunią, że tym razem dacie sobie z tym spokój - popatrzył na mnie podejrzliwie. - Sakura, wszystko w porządku? - Zapytał łapiąc mnie za ramię.
-
Hai, hai. Ostatnio nie śpię zbyt dobrze. Przepraszam, ale muszę iść
porozmawiać z Hinatą - już mnie nie było. W końcu nie wytrzymam. Muszę
komuś powiedzieć o Akatsuki i Hebi. I nigdy nie pomyślała, że będzie to
Hinata. Stała mi się bardzo bliską przyjaciółką. Po chwili zobaczyłam ją
krzątającą się po swoim pokoju. Jednym krokiem skoczyłam na parapet
przy oknie. Hinata nawet się nie przestraszyła. Była przyzwyczajona do
mojego nagłego pojawiania się znikąd:
- Ohayo Sakura - powiedziała cicho.
- Masz wolną chwilę? - Zapytałam zeskakując na podłogę jej pokoju.
- Oczywiście. Co jest grane? - Usiadła wygodniej.
- Czy ja ostatnio zachowuję się...ee...inaczej? - Zastanawiałam się na głos.
-
Szczerze to tak. Zniknęła gdzieś twoja radość z życia. Jesteś
nieostrożna i rozkojarzona. I wyglądasz gorzej. Masz worki pod oczami - Rzuciła bez owijania w bawełnę. Ruchem ręki przerwałam jej.
- Wiem, że się o mnie martwisz i nie wiesz jak mi pomóc... - zatrzymałam się nie wiedząc co powiedzieć.
- Tak, martwię. Powiesz mi o co chodzi? - Zapytała pewniej.
-
Właśnie jestem w tej sprawie. Obiecaj mi, że nikomu nie powiesz.
Szczególnie Tsunade-sama - szepnęłam lekko przestraszona. Zaczęłam jej opowiadać.
Kilkanaście minut później skończyłam wyjawiać swój sekret.
- Wiesz,
dlaczego powiedziałam ci to wszystko? - Popatrzyłam jej w oczy. Kiwnęła głową czekając na odpowiedź. - Ponieważ ostatnio przyłapałam się na tym, że rozważam dołączenie do
którejś z organizacji. Czuję, że jeśli teraz przyjdzie do mnie Sasuke to
zgodzę się na opuszczenie wioski razem z nim. Z drugiej strony bardzo
chętnie dołączyłabym do Akatsuki. Itachi to chłopak, który mnie rozumie.
Nie raz spędziliśmy całe noce na rozmowach - uśmiechnęłam się. - I
uwierz, że mam świadomość, że to właśnie kazali mu zrobić. Zdobyć moje
zaufanie - zaczęłam myśleć nad tym czy powiedziałam to na głos.
- Sakura, tu chodzi o twoje życie. Gdyby Piąta się
dowiedziała, byłoby źle. Nie podważę twojej decyzji, ale dziewczyno!
Wiesz co ryzykujesz?! Zastanów się dwa razy zanim coś zrobisz. Jeśli
wstąpisz do Akatsuki to nie będzie odwrotu - powiedziała i zagroziła mi palcem jak matka ostrzegająca swoje dzieci. - Jednak jeśli
zdecydujesz się opuścić wioskę to powiedz mi o tym, bo tęskniłabym - uśmiechnęła się słabo.
-Arigato, Hinata - przytuliłam ją. Nieważne jaką decyzję podejmę, ona i tak będzie mnie wspierać. Uśmiechnęłam się w duchu. Nagle usłyszałam
hałas. Wyjrzałam przez okno. Zobaczyłam dym unoszący się z nad
szpitala. Spojrzałam na Hinatę, która tarzała się po podłodze ze śmiechu.
Biedny Jiraiya, pomyślałam i udałam się ratować go z rąk mojej Mistrzyni zostawiając na chwilę własne problemy.
Hm mam trochę mieszane uczucia. Z jednej strony dobrze piszesz i fajnie się czyta, poza tym podoba mi się taka Sakura. Ale z drugiej tak o w wiosce ciągle pojawiają się przestępcy rangi S i nikt ich nigdy nie przyłapał? Poza tym skoro takie brutalne organizacje pragną medyka to przecież nie składałyby mu wizyt z próbą przekonania, tylko po prostu wzięli siłą pod groźbą śmierci i tyle. Chociaż strasznie podobał mi się ten fragment jak Sakura zaskoczyła Suigestu. Ale co do Sakury. No fajna jest, ale tak o na luzie zastanawia się czy przypadkiem nie dołączyć do którejś organizacji? Przecież heloł, to są mordercy i ona też będzie wtedy zabójcą i przestępcą i co nie przeszkadza jej to?
OdpowiedzUsuńDobra bo się rozpisała, mam nadzieję, że nie zdemotywowałam cię za bardzo. Lecę czytać dalej ;D