3 cze 2013

Rozdział 11

Cała sytuacja wyglądała dziwnie. Co najmniej tak, jakby Sasuke przybył z pomocą shinobi Konohy. Szczerze to byłabym mu za to wdzięczna. Zerknęłam na Itachiego. Nie raczył nawet rzucić okiem na młodszego brata. Walka się zatrzymała i zapadła cisza.

- Stęskniłeś się za braciszkiem Uchiha?! - Krzyknął rozradowany Hidan. Sasuke zaszczycił go swoim spojrzeniem.

- Nie twój interes - wtedy jego wzrok skierował się na mnie - Ty co tu robisz? - Usłyszałam w jego głosie kpinę.

- Nie twój interes, Sasuke-kun! - Przesłodziłam głos jak tylko się dało, po czym uśmiechnęłam się. Zauważyłam, że Team dziesiąty pozbierał się do kupy. Ino właśnie leczyła Shikamaru. Cofnęłam się i stanęłam między Hidanem, a Kakuzu. Znając starego Sasuke miałby teraz ochotę trochę mi nawrzucać i przypomnieć jak chowałam się za jego plecami. Prawdopodobnie dodałby też, że Naruto już wtedy był silniejszy ode mnie, miernoty. Jednak obecny Sasuke ma zbyt nadęte ego, aby zacząć tak dziecinną konwersację. Zerknęłam na swoich towarzyszy.
- Co robimy? - Zapytałam się. Itachi zerknął na mnie.

- Mamy misję, pasowałoby ją dokończyć - powiedział spokojnie.
- A co z nim? - Kiwnęłam głową na Sasuke. Itachi wiedział, że znalazła się okazja, żeby z nim pogadać. Niestety mieliśmy za dużo świadków.

- Nic - mruknął. Sasuke musiał to usłyszeć, bo prychnął z irytacją. Zobaczyłam, że Ino podchodzi do budynku, na którym znajdował się Sasuke.
- Pomożesz nam czy nie?! - Krzyknęła. Młodszy Uchiha nawet na nią nie spojrzał.

- Nie mam zamiaru - powiedział - w ogóle to jestem tu przejazdem (w sumie przechodem :D - przyp. aut.), usłyszałem odgłosy walki, więc  zachciało mi się zerknąć, ale nie spodziewałem się zobaczyć ciebie, Sakura i to w szeregach Akatsuki - zwrócił się do mnie. Żyłka na moim czole zaczęła pulsować. Zacisnęłam ręce w pięści i już miałam do niego iść, ale zatrzymał mnie Itachi.
- Spokojnie, nie reaguj - szepnął do mnie.

- Należy mu się - wciąż mierzyłam Sasuke wzrokiem.
- Nie dziś - dodał. Wiedziałam, że ma rację. Jak zwykle. Mój chłopak puścił mnie i odszedł krok do tyłu.

- Więc to prawda! - Usłyszałam śmiech Sasuke. Popatrzyłam na niego z ukosa. Nigdy nie sądziłam, że istniej człowiek z tak chorym uśmiechem, przepraszam śmiechem. A tak, Hidan tu jest. Przeklnęłam się za swoją dekoncentrację.

- O co ci znowu chodzi? - Warknęłam na niego. Wtedy z torby na shurikeny wyjął kawałek papieru. Rzucił go w moją stronę, ale kartka i tak nie doleciała, lecz uniosła się na wietrze. Upadła jakieś cztery metry ode mnie. Podeszłam do niej i ją podniosłam. Zdjęcia! On wie. Zerknęłam na niego i jego durny uśmieszek.

- Czuję się dotknięty tym, że ja ci nie wystarczyłem - złapał się za pierś i zaczął odstawiać komedię. O tak, wrócił stary Sasuke, chociaż na chwilę.
- Nic ci do tego - tym razem ja postawiłam na szali swój honor. Postanowiłam, że w tej chwili opuszczę to miejsce. Chrzanić misję. Przechodząc koło Itachiego powiedziałam:

- On wie.
- Co? - Zaintrygowałam go, ale również zaniepokoiłam. Wiatr rozwiał moje włosy. Popatrzyłam w jego oczy. Podejrzewam, że przyniesie to sporo kłopotów.

- O nas - ruszyłam przed siebie. Nie obchodziła mnie już misja, to czy Asuma zginie ani Sasuke. Weszłam do lasu i zaczęłam biec, chciałam odejść jak najdalej. Przynajmniej na razie. Wtedy poczułam jak ktoś mnie łapie za ramię. Przycisnął mnie do swojej piersi i pogładził po włosach. Nie płakałam. Nie byłam już tą samą dziewczyną co kiedyś. Tamta wersja moczyłaby teraz płaszcz Itachiego. Odsunęłam się od niego.
- To źle się skończy - mruknęłam.

- Wcale nie musi - próbował mnie pocieszyć. Stanęłam na palcach i musnęłam jego usta.
- Nie powinieneś być z Hidanem i Kakuzu? - Mój humor nie uległ zbytniej poprawie.

- Powiedziałem im, że mają dokończyć robotę i przekazałem małe instrukcje jak ich się pozbyć, jak się nie mylę Shikamaru - powiedział - w końcu to Nara, nie? Dadzą sobie z nim radę - dodał.

- A Sasuke? - Zapytałam. Itachi westchnął.
- Też przekazałem mu wiadomość, ale nie wiem czy jej nie zignoruje - mruknął - w każdym bądź razie, musimy się udać w jedno miejsce - złapał mnie za rękę. Nie chciałam nawet wiedzieć gdzie. Cieszyłam się, że w końcu jestem razem z nim. Po chwili zaczęliśmy skakać z drzewa na drzewo, aby jak najszybciej dostać się do celu.

***
[narracja 3-osobowa]

- Shikamaru, co robimy? - Ino zaczęła panikować.
- Mam pomysł tylko mało czasu, aby go zrealizować. Możesz mnie połączyć siebie, mnie i resztę, abym mógł wyjaśnić im mój plan? - Zapytał broniąc się.

- Postaram się, ale kryj mnie - blondynka złożyła ręce w pieczęci.
- Słuchajcie, plan jest trochę skomplikowany. Itachi chwilę przed tym jak zniknął przekazał mi najważniejsze informacje o tej dwójce. Są nieśmiertelni. Ino i Chouji, pójdziecie dokładnie dwa kilometry stąd na wschód  i wykonacie tam klasyczną, podręcznikową pułapkę numer 234 (ja to mam pomysły -,- - przy. aut.). Jak już to zrobicie macie tu wrócić. Złapię tego masochistę i zabiorę go tam. Mam zamiar pogrzebać go żywcem, mam nadzieję, że mi się uda. Wy w tym czasie musicie mu przeszkadzać na tyle, aby nie narysował swojego durnego kręgu. Jeśli to zrobi będzie po Choujim. Ma twoją krew. Potrafi wtedy przekłuć nawet swoje serce, a i tak nic mu nie będzie, ale za to Chouji w tym czasie umrze. Wszyscy zrozumieli? Macie mu przeszkadzać!

Nie mógł skończyć gdyż był atakowany przez Hidana i Kakuzu jednocześnie. Z pomocą przyszedł mu Sarutobi i po chwili mógł kontynuować.
- Ten drugi, posiada pięć serc, każde włada innym żywiołem. Mam nadzieję, że dacie sobie radę. Nie będę się powtarzać. Zaczynamy. Ino, dziękuję.

Uśmiechnął się. Spojrzał na jego towarzyszy i zrozumiał, że wszyscy zrozumieli.
- Ino, Chouji biegnijcie! - Krzyknął. Razem z Aobą utorowali im drogę.

- Im was mniej tym szybciej was zabiję! - Krzyknął Hidan. Kotetsu, Izumo i Asuma zauważyli, że z ciała Kakuzu wyłania się pięć stworów. Od razu zrozumieli, że aby go zabić muszą zniszczyć te potwory. Asuma po szybkim osądzie zaatakował Katonem postać władająca Fuutonem roztrzaskała się. Teraz nie było już tak łatwo. Musieli wykombinować ja pozbyć się reszty. Kotetsu i Izumo posługiwali się Suitonem, więc po dłuższej walce pozbyli się serca władającego Katonem. W tym samym czasie Shikamaru cały czas atakował Hidana. Skutecznie mu przeszkadzał, ale nie spowodował mu żadnych ran.
- Odsłoniłeś się, baka!* - Hidan krzyknął uradowany. Jednak przed śmiercią uratowali go pozostali członkowie drużyny dziesiątej.

- Shikamaru! Gotowe! - Ino krzyknęła uśmiechnięta.
- Kagemane no Jutsu! - Shikamaru już biegł w stronę pułapki. Ino i Chouji dołączyli do przeciwników Kakuzu, którym zostało zniszczyć serce Suitonem i Doton.

- Sensei, damy radę! - Ino krzyknęła podnosząc wszystkich na duchu.
- Jeszcze się przekonamy - usłyszeli Kakuzu.

***
Staliśmy przed kryjówką Itachiego. Nie, tego nie można było nazwać kryjówką. To była posiadłość. Wielki budynek. Weszłam do środka.

- Nie jest tu za przytulnie, ale rozgość się - Itachi skierował się do pojedynczego krzesła, chociaż mogłaby nazwać go tronem. Po prawej stronie zauważyłam małe drzwi. Weszłam przez nie, jak się okazało do niewielkiego pokoju, który prowadził do kuchni i sypialni z łazienką. Odświeżyłam się lekko i uleczyłam drobne zadrapania. Miałam zamiar się zdrzemnąć, ale uznałam, że zajrzę do Uchihy czy nie potrzebuje pomocy medyka. Gdy byłam przy drzwiach usłyszałam, że mamy gościa.
- Wiesz, mam nadzieję, że dziś cię zabiję - usłyszałam.

- Sasuke, myślałem, że kiedyś nadejdzie ten dzień kiedy w końcu zejdę z tego świata z twojej ręki, ale sprawy trochę się skomplikowały - powiedział spokojnie.
- Nie chrzań. Może się jeszcze w niej zakochałeś, i nie wyobrażasz sobie, że nie dożyjesz z nią starości - zakpił sobie.

- Nie tylko o to mi chodzi - moje serce zabiło mi mocniej. Czy on chce spędzić ze mną resztę życia? Nie mogłam dalej nad tym rozmyślać, gdyż kontynuował swoją wypowiedź - chcę uratować Konohę i nasz klan. Daj sobie wszystko wyjaśnić - wstał.
- Gówno prawda! - Krzyknął zły. Postanowiłam, że wkroczę do akcji.

- Sasuke, proszę wysłuchaj go. Tylko tyle. Bądź rozsądny - wyszłam z pokoiku. Spojrzał na mnie.
- Wy naprawdę jesteście razem? - Zapytał.

- Tak, i wiem, że nie związałam się z psychopatą - uśmiechnęłam się - to dobry człowiek - podeszłam do Sasuke. Stanęłam przed nim i popatrzyłam mu w oczy.
- Proszę, wysłuchaj nas. Wiem, że potrafisz tyle zrobić. Potem zdecydujesz co chcesz zrobić - zamilkłam. Spojrzałam na swoje buty - nawet jeśli będziesz dalej chciał go zabić nie zabronię ci - powiedziałam i podeszłam w stronę Itachiego. Chwyciłam go za rękę i przytuliłam się do niego. Po chwili znowu zerknęłam na Sasuke, lecz tym razem z groźnym spojrzeniem.

- Ale wtedy cię znienawidzę i będę pragnęła twojej śmierci jak ty pragniesz jego - warknęłam. Spojrzał na mnie zszokowany. Chyba się zdziwił moją reakcją. Znowu się uśmiechnęłam.
- Nie gniewajcie się, ale idę położyć się spać. Padam z nóg - rzeczywiście wiedziałam, że jeszcze kilka godzin i ze zmęczenia stracę przytomność, więc postanowiłam skorzystać z możliwości snu. Pogłaskałam Itachiego po policzku i pocałowałam go. Przedłużył pocałunek jakby chciał pokazać bratu, że jest szczęśliwy tym, że może sobie na coś takiego pozwolić. Odsunęłam się od niego i ruszyłam w stronę drzwi.

- Tylko dziś się ma obyć bez mordobicia - moje poczucie humoru wróciło na krótką chwilę. Zniknęłam za drzwiami, ale jeszcze dałam radę usłyszeć:
- Sasuke, przepraszam.

- Za co? - Zaśmiał się pogardliwie.
- Za zabicie ich wszystkich. Nie miałem wyboru - zapanowała cisza.


* baka - głupek

Z małym opóźnieniem, ale jest. Prawdopodobnie jest trochę błędów, bo nie przyłożyłam się do sprawdzania go. Nie podoba mi się. Wiadomo dlaczego - mam nadzieję, że te walki i pomysł Shikamaru w moim wydaniu wyszedł w miarę logicznie. Jeśli nie to wyobraźmy sobie, że leciało to tak samo jak w mandze/anime. Rozdział przewiduję za dwa tygodnie, standardowo. Mata ne! :)

2 komentarze:

  1. Całkiem zgrabnie wyszło ci poplątanie akcji z mangi. Shikamaru zabije Hidana, bo pułapka gotowa, a reszta rozprawi się z Kakazou. Tylko jeszcze nie wiem co zrobisz z Asumą. No i czy Lider będzie miał jakieś wąty do Sakury i Itachiego za niewykonanie zadania?

    Pozdrawiam, buziaki ;3

    OdpowiedzUsuń
  2. No nareszcie to spotkanie Sasuke i Itachiego. I już niedługo ta oczekiwana przeze mnie rozmowa!
    Co do pisania, jest coraz lepiej. Szczerzę muszę przyznać, że pierwsze rozdziały tego opowiadania mnie nie zachwycały, ale był ciekawy pomysł więc czytałam. Teraz? teraz to jest cudownie! Jedynie opis walki jest mało przejrzysty ale i tak przyjemny. ^^
    Czekam na kolejny rozdział, przepraszam, że nie rozpisuję się za bardzo, ale cóż. nie mam ostatnio weny do pisania.
    Buziaki ; ****

    OdpowiedzUsuń